W codziennym zgiełku często odruchowo sięgamy po przekąskę, nie zastanawiając się, czy naprawdę nasz organizm potrzebuje „paliwa”, czy może szukamy w jedzeniu ulgi przed stresującymi sytuacjami, pustką, nudą czy gonitwą myśli. Zrozumienie, co kryje się za tym impulsem, może całkowicie odmienić nasze podejście do jedzenia i wprowadzić upragniony spokój.
Głód, który przychodzi powoli
Wyobraź sobie poranek po lekkiej nocy – budzisz się z delikatnym uczuciem pustki w żołądku. Nie masz od razu ochoty na czekoladę czy chipsy. Wręcz przeciwnie: jesteś otwarta na różne smaki – może owsianka z owocami, kanapka z jajkiem czy po prostu szklanka ciepłej wody. To właśnie głód fizyczny, sygnalizowany przez ciało w sposób łagodny, stopniowy. Gdy go zaspokajasz, uczucie znika i wracasz do codziennych aktywności z nową energią.
Głód, który uderza nagle
A teraz przypomnij sobie moment, kiedy po trudnym dniu w pracy ogarnia Cię nieodparta chęć na coś słodkiego. Przed oczami masz jedno: lody, ciastko, batonika. Nawet świadomość, że to chwilowa przyjemność, nie powstrzymuje Cię przed sięgnięciem po przekąskę. To właśnie głód emocjonalny – gwałtowny, trudno odłożyć go na później, a po zjedzeniu często przychodzi wina i frustracja.
Sztuka wsłuchiwania się w ciało
Rozróżnianie tych dwóch rodzajów głodu zaczyna się od zatrzymania się na chwilę. Zanim sięgniesz po jedzenie, spójrz na swoje odczucia: czy burczy w żołądku, kiedy był ostatni posiłek, czy dał Ci sytośc? Czasem wystarczy kilka głębokich oddechów, by emocje trochę opadły i orientujesz się, że tak naprawdę nie potrzebujesz dodatkowej porcji kalorii, lecz przerwy na przewietrzenie głowy.
Z czasem zauważysz, że głód fizyczny pozwala Ci czekać kilkanaście minut, podczas gdy emocjonalny wymaga natychmiastowego „załatania” pustki czymkolwiek jest pod ręką. Myśl jest powtarzająca się i natrętna.
Budowanie delikatnej uważności
Pisząc na co dzień bloga, często podkreślam, że jedzenie to nie tylko paliwo, ale też przyjemność i rytuał. Jednak bez świadomości własnych odruchów nawet najlepiej skomponowane menu nie wystarczy. Warto obserwować, jak reaguje Twój organizm i umysł: które potrawy niosą ze sobą prawdziwą satysfakcję, a które stają się jedynie sposobem na „zagłuszenie” emocji. Prowadzenie krótkich zapisków – kilka słów o posiłku i o tym, co Ci towarzyszyło w środku – uwrażliwi Cię na powtarzające się wzorce.
Przebaczenie i życzliwość dla siebie
Odkrywanie, że sięgamy po jedzenie z emocji, bywa trudne i może budzić poczucie wstydu. Ważne, by nie oceniać się surowo. Jedzenie to jedzenie, podejdź do tego tematu z ciekawością.
Wsłuchaj się w swój organizm i jego potrzeby, to najlepszy drogowskaz.
Świadomość różnic między głodem fizycznym a emocjonalnym to klucz do zdrowego i przyjemnego stylu życia. Gdy nauczysz się wsłuchiwać we własne ciało i emocje, zdrowsze wybory przyjdą naturalnie, a jedzenie znów stanie się źródłem energii i przyjemności – nie plasterkiem na wszystkie smutki.